wtorek, 16 września 2014

Niemiecki internet i zupa pomidorowa :D

Witam! Postanowiłem się podzielić ze światem moim problemem w Niemczech. Niemcy – wysoko rozwinięty kraj, w którym internet w tych czasach powinien działać bez problemów... a jednak... posłuchajcie tego :)




Jakiś czas temu zamówiłem sobie stałe łącze plus telefon stacjonarny plus abonament. Jako że mam już pomysł na biznes (którego narazie nie zdradzam) oraz inne alternatywy, postanowiłem sobie sprawić internet – nieodzowna pomoc w poszukiwaniu kontrahentów, rynków zbytu, hurtowni, okazji itd... Rzecz podstawowa w tych czasach, jak by na to nie patrzeć.

Więc wracając do tematu. W szybkim czasie po podpisaniu umowy dostałem router, kartę do telefonu oraz pakiet kluczy aktywacyjnych itd... W sumie komplet. W miarę szybko pojawił się technik by podłączyć sprzęt, po czym stwierdził że wszytko jest OK, tylko nie ma internetu... Router elegancko łączy się ze wszystkimi urządzeniami w domu, ale niestety, nie łączy się ze światem... albo inaczej... świat nie łączy się z moim routerem. Postanowiłem zadzwonić do firmy, z którą podpisałem umowę. Firma szybko zdecydowała że wyśle do mnie drugiego technika, by sprawdził sytuację. Technik pojawił się... po tygodniu. Pomyślałem, ok, może być zabiegany bo mają sporo klientów, różnie to bywa... Szanowny Pan Technik pojawił się w umówiony dzień o umówionej porze poświęcając nam 5 minut swojego cennego czasu, po czym stwierdził że wszystko jest OK, tylko nie ma internetu... I że to nie jest problem jego firmy, tylko firmy zewnętrznej, która jest dostawcą internetu. Technik powiedział że zadzwoni do tej firmy i to zgłosi i że wieczorem będzie internet... Ok, pomyślałem, po czym cierpliwie czekałem do wieczora... i internetu jak nie było tak nie ma... Postanowiłem znowu zgłosić sprawę, opisałem całą sytuację po czym znowu firma zamówiła technika, jednak wcześniej wysłali nowy router, bo stwierdzili że pewnie jest problem z routerem (problemu nie było...). Po moim telefonie do firmy i informacji że wymiana routera nic nie dała, po tygodniu, pojawił się Szanowny Pan Technik numer 3! Poświęcił nam... uwaga, uwaga – 20 minut! Chodził, szukał, latał po osiedlu, sprawdzał i stwierdził to samo co jego poprzednicy... To nie wina tej firmy, tylko firmy dostarczającej internet... Pan stwierdził że nie ma połączenia pomiędzy mieszkaniem a osiedlową skrzynką z internetem (rozdzielnia). Ponownie poproszono bym poczekał do wieczora bo internet powinien się pojawić... Cóż... minął już tydzień i dalej go nie ma... Sprzedawca z którym podpisałem umowę (naprawdę załamany sytuacją) powiedział że takiej sytuacji jeszcze nie było i że naprawdę jest mu przykro że mamy takie problemy... Zapewnił że dokłada wszelkich starań by to naprawić, i de facto facet robi co może... Problem w tym, że tamtej firmie chyba za bardzo się nie śpieszy...

W tym momencie od przyjścia pierwszego technika, który nic nie zrobił z problemem minęły 3 tygodnie... A internetu jak nie było tak nie ma... Rozważałem już wcześniej rezygnację z umowy i pójście do konkurencji, ale zdecydowałem że nie, bo czekałbym 2 razy dłużej, w końcu chodzi o ten sam kabel.... No i w tym momencie tkwię sobię ze swoimi pomysłami na biznes, bez internetu, bez możliwości ... Cóż, cierpliwym trzeba być. Mam nadzieje że moja cierpliwość zostanie wkrótce nagrodzona :)

Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw w Niemczech, kraju, który jest przecież tak wysoko rozwinięty...

A teraz coś dla relaxu na odstresowanie... Ostatnio zadzwoniłem do Polski i dostałem coś ... coś... naprawdę godnego uwagi! POLECAM!

Zupa pomidorowa mamy :) (na 4 osoby)

Produkty:

  • 1 wędzona kiełbasa (Polska) 1 gruby kabanos
  • 1 marchewka
  • 1 cebula
  • 1 por
  • 1 natka pietruszki
  • 1 łyżka masła
  • 1 liść laurowy
  • 4 szt. Ziela angielskiego
  • 1 kostka rosołowa
  • 2,3 ząbki czosnku
  • 1,5 małej puszki koncentratu pomidorowego
  • 2 łyżeczki mąki
  • 1 mała śmietana 18%
  • sól, pieprz, maggi

Przepis:

Całą kiełbasę wrzucamy do garnka z wodą a następnie całe warzywa (marchew, seler, por, natka pietruszki). Wodę zagotowywujemy. Dodajemy do tego łyżkę masła oraz liść laurowy, ziele angielskie i kostkę rosołową. Gotować to wszystko do momentu, aż jarzyny będą miękkie.

Bierzemy mały rądelek do którego wlewamy 2 łyżki oleju oraz przeciskamy przez praskę czosnek. Smarzymy do momentu, aż czosnek się zeszkli, a następnie dodajemy koncentrat pomidorowy.

Wywar wlewamy do zupy. Następnie bierzemy szklankę do ktróej wsypujemy 2 łyżeczki mąki i dajemy trochę wody. Mieszamy do powstania jednolitej konsystencji (bez grudek) a następnie wlewamy do zupy ciągle mieszając do zagotowania.

Do rądelka dajemy śmietanę, mieszamy, wolno wlewamy trochę zupy a następnie dokładnie i szybko mieszamy by nie powstały grudki. Wszystko wlewamy z powrotem do garnka z zupą, mieszamy i doprawiamy do smaku pieprzem, solą oraz Maggi.


Zupa gotowa – stresu już nie ma :) Smaczengo! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz